Minęło kilka tygodni od Dnia Matki, w mediach społecznościowych obejrzałam miliony pięknych zdjęć. Pojawiła się taka myśl, ile z tego wszystkiego co widzę jest prawdą, a ile kreacją. Czy rzeczywistość tak naprawdę wygląda? Znalazłam pojedyncze wypowiedzi tych, którzy tych mam już nie mają. Pomyślałam sobie wtedy, co czują i jak przeżywają to święto. Dookoła wszystko jest takie piękne i wystylizowane.
A Twoje piękno, kończy się na cmentarzu. Stajesz nad grobem, spoglądasz na tabliczkę, możesz postawić znicz, wrócić do jakiegoś wspomnienia i po raz kolejny przekonać się, że to nie sen. Później dostajesz wiadomość od pewnego Pana, że właśnie jedzie na grilla. Tam spotka się z rodziną i mamą, pewnie będzie gwarnie, wesoło i miło.
A w Twojej rzeczywistości to już miło nie jest. I jedyne co pozostało, to wspomnienie, zapisany w głowie obraz czy zapamiętany głos. Masz tą świadomość, że już nic nie będzie takie samo.
Z ogrodu przyniosłam kilka jabłek, pomyślałam sobie wtedy, że moja mama robiła od lat ten sam jabłecznik. A ja wielokrotnie miałam pretensje, że mogłaby zrobić coś innego. Ile teraz dałabym za ten jeden kawałek jej jabłecznika. Zrobiłam swoją wersje, aby choć odrobinę przypomnieć sobie ten smak i zapach.
Składniki na jabłecznik:
Kruche ciasto: 2 szklanki mąki, 250 g zimnego masła, 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia, 5 łyżek cukru, 1 łyżka cukru waniliowego, 1 jajko
Jabłka: 1,5 kg jabłek (najlepsze są oczywiście szare renety, ale ja użyłam tzw. lipcówek), 5 łyżek cukru, 1/2 łyżeczki cynamonu.
Przygotowanie:
Jabłka obrałam, pokroiłam na ćwiartki i wycięłam gniazda nasienne. Potem przełożyłam na głęboką patelnię, dodałam cukier i cynamon i smażyłam ok. 20 minut co chwilę mieszając, aż jabłka zmiękną i zaczną się rozpadać. Do mąki dodałam pokrojone w kostkę zimne masło, proszek do pieczenia, cukier oraz cukier wanilinowy. Składniki połączyłam w jednolite ciasto, pod koniec dodałam jajko. Wyrobiłam, podzieliłam na pół i włożyłam obie połówki do zamrażarki na ok 20 minut. Piekarnik nagrzałam do 180 st. C, wyjęłam jedną połowę ciasta, pokroiłam nożem na plasterki i wylepiłam nimi spód formy. Następnie wyłożyłam na to jabłka. Na wierz ztarłam na tarce drugą połowę ciasta. Wstawiłam do piekarnika, piekłam 50-60 minut na złoty kolor. Upieczony jabłecznik przestudziłam i posypałam cukrem pudrem.
***
It’s been a few weeks since Mother’s Day, I’ve seen millions of beautiful photos on social media. The thought occurred to me, how much of everything I see is truth and how much is creation. Is reality really like this? I found individual statements from those who no longer have these mums. I then thought to myself what they feel and how they experience this holiday. All around you, everything is so beautiful and stylised.
And your beauty, it ends at the cemetery, you stand over a grave, you see a plaque, you can put up a candle, you look at it, you go back to some memory and you see once again that it is not a dream. Later you get a message from a gentleman saying that he is just going to a barbecue. There he will meet his family and his mother, it will probably be bustling, fun and nice.
And in your reality, it’s no longer nice. And all that’s left is a memory, an image stored in your head or a remembered voice. You have this awareness that nothing will ever be the same again.
I brought some apples from the garden, and I thought to myself at the time that my mother had been making the same apple cider for years. And more than once I resented that she could have made something different. How much I would now give for that one piece of her apple cake. So I made my own version to at least remind myself a little of that taste and smell.
Ingredients for apple cake:
Crumbly dough: 2 cups flour, 250 g cold butter, 1.5 teaspoons baking powder, 5 tablespoons sugar, 1 tablespoon vanilla sugar, 1 egg
Apples: 1.5 kg of apples (the best are of course grey renets, but I used the so-called July apples), 5 tablespoons of sugar, 1/2 teaspoon of cinnamon.
Preparation:
I peeled the apples, cut them into quarters and cut out the seed nests. Then I put them in a deep frying pan, added sugar and cinnamon and fried them for about 20 minutes, stirring every now and then, until the apples were soft and starting to break up. To the flour I added the diced cold butter, baking powder, sugar and vanilla sugar. And I combined the ingredients into a homogeneous dough, adding the egg towards the end. I kneaded, divided it in half and put both halves in the freezer for about 20 minutes. I preheated the oven to 180 degrees C, took out one half of the dough, cut it into slices with a knife and lined the bottom of the tin with them.
I then placed the apples on top of this. On top of this, I grate the other half of the dough. Place in the oven and bake for 50-60 minutes until golden brown. Cool down after baking and dust with icing sugar.