Drodzy, Zacznę od tego, że bardzo tęskniłam za tym moim małym kawałkiem świata. Choć było Was niewielu, pewnie teraz jest jeszcze mniej to spróbuję ponownie zainspirować do korzystania z wyobraźni i zadbania o to co będzie na Naszych talerzach. Przez ten czas mojej nieobecności działo się tyle, że nie wiem od czego zacząć. I pewnie przyjdzie taki moment, kiedy napiszę więcej… Tymczasem wróciłam i zamierzać bywać tu zdecydowanie cześciej 🙂
Zatem zapraszam na kulinarną podróż do Waszych lodówek i przejrzenia wszystkiego co pozostało po minionym tygodniu. Ja w swojej odnalazłam kilka produktów, które zapewne większość posiada, a mianowicie ziemniaki, pieczarki oraz bakłażan. Swoją drogą odkąd mieszkam na Mazowszu dostrzegam różnice, na przykład w moich rodzinnych stronach czyli na Pomorzu na ziemniaki mówią kartofle. Profesor Jan Miodek wyjaśnia, że określenie kartofel pochodzi z języka niemieckiego – kartoffel dawniej tartuffel, a że północna cześć Polski była pod zaborami niemieckimi to wiele wyjaśnia. Wróćmy jednak do przepisu.
Z ziemniaków robię puree dodając mleko oraz masło, doprawiam solą, pieprzem i gałką muszkatołową (dosłownie szczypta). Masa ziemniaczana powinna być delikatna i aksamitna. A żeby tak się stało należy zdecydowanym ruchem przez kilka minut ucierać tłuczkiem ziemniaki. Co dalej – na rozgrzanej oliwie przesmażam ćwiartki pieczarek, do tego dokładam pokrojony w kostkę bakłażan, kilka minut duszę, doprawiam solą i świeżo zmielonym pieprzem. Na sam koniec dodaję drobno posiekaną natkę pietruszki. Tak przygotowane składniki przekładam do kokilek, zaczynając od pieczarek i bakłażana, na to puree, na wierzch ścieram na tarce parmezan i wstawiam do piekarnika na ok. 30 minut. Po wyjęciu, należy formy ostudzić i można jeść.
I jak wyszło? Składniki oczywiście można zmieniać, ale myślę że dobrą bazą do zapiekania jest puree bo chyba wielu z Was ziemniaki w domu ma.